W środę, 8 kwietnia, odbyło się spotkanie z mieszkańcami J&J w sprawie oświaty i kultury. Wydawałoby się, że ważne – dotyka przecież szkoły, przedszkoli. Mieliśmy wszystkie najważniejsze osoby odpowiedzialne za ten obszar – łącznie z nową wiceburmistrz, p. Hanną Michalak. Była p. Edyta Woźniak (dyrektor ZEAS) i p. Zawadzka-Ładecka (dyrektor ZSP w Józefosławiu), która przedstawiła obecny stan rozbudowy szkoły i rekrutacji dzieci. Były pytania, odpowiedzi, obawy, wątpliwości. Przeczytałem „sprawozdania” i komentarze po tym spotkaniu i nie podzielam prezentowanych tam opinii i wniosków.
Za 5 miesięcy, kosztem 18 milionów złotych, oddany będzie do użytku nowy budynek szkoły w Józefosławiu, który zmienia radykalnie sytuację. Przybędzie 10 dużych sal lekcyjnych,, wielka sala gimnastyczna z antresolą, nowa świetlica. Dostajemy informację od dyrektor szkoły jak wygląda rekrutacja (wygląda dobrze – wciąż jest zapas miejsc w szkole). Ale nie, to nieważne, ważne, że będzie źle za 2 lata, a za 5 to będzie katastrofa. A skąd wiadomo? No z szacunków, ale nie tych podawanych przez p. Woźniak – te są niewiarygodne – tylko z własnych szacunków, „z rozmów z rodzicami”. Fakt, że „tylko” 66% dzieci zameldowanych chodzi do szkoły publicznej jest zarzutem . No i podstawowy zarzut: dzieci będą chodzić na 2 zmiany! Od razu sobie myślę, co zrobić, żeby nie było 2 zmian: wybudujmy taką szkołę, która będzie mieć tyle sal aby przez 4 godziny przyjąć na jedną zmianę wszystkie dzieci, najlepiej w oddziałach 18 osobowych. Po lekcjach te dzieci pójdą do świetlicy, które też trzeba odpowiednio przygotować (dzieciom trzeba zapewnić opiekę od 7.00 do 17.00). Najpierw puste świetlice będą czekały na dzieci, aż skończą lekcje, potem puste sale będą czekały na następny dzień. To byłaby dopiero gospodarność! Wynajmujmy dalej „Słoneczko”! – słyszę. Żeby tylko nie było 2 zmian. To nie ważne, że słoneczko jest wynajmowane tymczasowo, że małe sale, że w innym budynku – żeby tylko nie było 2 zmian! Przecież to „tylko” kilkanaście tysięcy miesięcznie. Mam wrażenie, że wszystkie te głosy o tym, co należy zrobić wygłaszane są w oderwaniu od rzeczywistości. Tak, jakby burmistrz siedział na workach z kasą, z którą nie ma co zrobić. I ten burmistrz i ta cała rada żałuje pieniędzy na tak szczytne cele. Otóż nie ma worków pieniędzy. Przychody ledwo pokrywają bieżące wydatki gminy a inwestycje m. in. na szkołę w Józefosławiu są pokrywane z kredytów i obligacji. Kolejny zarzut: paraliż komunikacyjny. potrzebny parking! Nieważne że są dwa, to na pewno za mało. Przecież to żaden problem, tylko kolejne kilka tysięcy miesięcznie.
Rozejrzyjcie się dookoła. Sprawdźcie jak wyglądają szkoły na Ursynowie, Bemowie, Tarchominie. Zobaczcie jak wyglądają parkingi przy tych szkołach.
Zadajcie sobie pytanie, czy stać NAS na jednozmianową szkołę? Czy stać nas na parking, który przez większość dnia stałby pusty? I czy Wy wydalibyście w ten sposób „własne” pieniądze? A z czego byście zrezygnowali? Będąc radnym z Józefosławia nie wyczaruję kolejnych milionów na szkołę – dzieci w Józefosławiu nie różnią się od dzieci w Piasecznie, które też potrzebują poprawy warunków. Właśnie rusza przetarg na budowę nowego centrum edukacyjnego medialnego – za kredyty i obligacje oczywiście.
My i tak mamy lepiej, bo nowa szkoła będzie już we wrześniu. W Józefosławiu mamy też 800 miejsc w prywatnych szkołach i przedszkolach – można się tylko cieszyć, że jest taka opcja, jest z czego wybierać. W Julianowie jest teren przeznaczony pod usługi publiczne (samo odszkodowania za zmianę przeznaczenia tego terenu w planie zagospodarowania przestrzennego to ponad 4 mln zl). A więc jest potencjał do rozwiązywania w przyszłości ewentualnych problemów.
Pada pytanie, jak rodzice mogą pomóc? Nie sztuką jest robić coś lepiej za więcej. Zamiast podejścia: „daj mi więcej to wtedy zrobię” szukajmy sposobu na lepsze wykorzystanie tego, co już jest. Rodzice przede wszystkim generują oczekiwania – ja proponuję odrobinę racjonalizacji w stawianiu oczekiwań. I cieszę się, że widać to już zresztą w działaniach Rady Rodziców. Paraliż komunikacyjny generujemy my, mieszkańcy. Może nasze dzieci mogłyby zacząć używać chodników, które właśnie powstają? Już niedługo sprzątanie ziemi – może rodzice z dziećmi zaangażują się w tę akcję?
Dzieci i rodzice nie fruwają do szkoły, oświata nie jest jedynym obszarem za który odpowiedzialna jest gmina – co słusznie podkreśliła nowa pani burmistrz. Potrzebna jest przestrzeń publiczna – dla tych samych dzieci, ulice żeby uporządkować i rozładować ruch, chodniki. Potrzebna jest oferta kulturalna. Pomoc społeczna itd.
Gdybyśmy wyciągali wnioski o otaczającej nas rzeczywistości tylko na podstawie wpisów na FB, należałoby jak najszybciej stąd uciekać. Co zresztą sugeruje jeden z „ekspertów” na forum. Jak chce, niech się wyprowadza do innej gminy i tam zacznie narzekać na wszystko, nie tylko na oświatę. Na spotkanie o oświacie, w miejscowości gdzie do szkoły chodzi ponad 1200 dzieci, przyszło ok. 30 osób. Z pośród tych co byli, na forum wypowiada się mniej niż 10. Na pewno nie jest to statystycznie reprezentatywna próba, na podstawie której można wyciągać wnioski o stanie naszej oświaty.
Robert Widz
Dodaj komentarz
Chcesz się przyłączyć do dyskusji?Feel free to contribute!